Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się w dobrym dla popytu kontekście. Rysująca się od poranka stabilizacja na rynkach bazowych szybko zmieniła się w odbicie po wtorkowej przecenie. Na części rynków pojawiły się nawet korekty szerszych trendów. Mocny wzrost eurodolara przełożył się na mocną zwyżkę złotego, a popyt na włoskie obligacje przykrył wczorajsze obawy przed bankructwem rządu w Rzymie. Jednak GPW, już od poranka, zdawała się ignorować impulsy wzrostowe i z chęcią odpowiadała na impulsy spadkowe. Do końcówki sesji udawało się jednak utrzymywać WIG20 nad wtorkowym dołkiem, ale na progu finałowej godziny sesji popyt został zmuszony do oddania linii obrony i WIG20 pogłębił wczorajszy dołek o około 10 punktów, meldując się w okolicach 2150 pkt. Końcówka przyniosła kolejną próbę konsolidacji, ale w finale na rynek spadły ciosy w postaci mocnej podaży na wielkich spółkach i WIG20 skończył sesję tracąc 1,6 procent przy imponującym 1,9 mld złotych obrotu. Końcówka wyjaśnia relatywną słabość w trakcie dnia – duże kapitały wychodzące z rynku nie pozwoliły na odbicie WIG20. W tym samym czasie spółki średnie zdołały posilić się atmosferą i mWIG40 zyskał dziś 0,4 procent. To sygnał, iż lokalny kapitał grał w rytmie innych rynków. Szczególnie brutalnie został potraktowany sektor finansowy. W koszyku pojawiły się dynamiczne, trzyprocentowe spadki, które z jednej strony są echem uderzenia podaży na europejskim sektorze bankowym – rynek obawia się powtórki kryzysu PIIGS i kosztów, jakie mogą ponieść z tego tytułu zaangażowane w dług włoski spółki bankowe – a z drugiej czytelnym echem przesunięć dużych kapitałów zagranicznych na aktywach rynków wschodzących w całości. Zadania bykom nie ułatwiała obawa przed jutrzejszym brakiem płynności na rynku złotego, który pamięta skokowe osłabienie polskiej waluty w trakcie poprzedniej, świątecznej przerwy. Całość uzupełnia ryzyko zderzenia się GPW z nastrojami na giełdach po powrocie do gry na sesji piątkowej, która przyniesie zestaw ważnych danych makro, w tym ostatnio groźne dla rynków wschodzących comiesięczne dane amerykańskiego Departamentu Pracy.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA