Sesja czwartkowa na rynku warszawskim skończyła się mocnymi spadkami najważniejszych indeksów. WIG20 stracił 1,30 procent przy blisko 733 mln złotych obrotu, gdy indeks szerokiego rynku WIG spadł o 1,29 procent przy 924 mln złotych obrotu. Z perspektywy końca sesji widać, iż rozdanie miało dwie fazy. W pierwszej indeks konsolidował się w rejonie 2400 pkt., by w drugiej połowie poddać się odpowiedzi rynków bazowych na serię odczytów z rynku pracy w USA, które wzmocniły grane od początku tygodnia recesyjne obawy. W finale przeciwwagą dla tych danych był lepszy od oczekiwań odczyt indeksu ISM dla sfery usług w USA, który stał się również kontrą dla wtorkowego odczytu ISM dla przemysłu. Niestety, ostatni element przełożył się również na umocnienie dolara i związane z tym osłabienie złotego, co dla GPW oznaczało presję podażową z kolejnego kierunku. Finalnie, indeks WIG20 finiszował w pobliżu dziennego minimum i w rejonie 2372 pkt. Z perspektywy technicznej sesja jawi się jako próba wybicia dołem indeksu WIG20 z równowagi w rejonie 2400 pkt., ale trzeba mieć świadomość, iż rynek odpowiedział na impulsy z otoczenia, a wszystkie publikowane dziś dane makro w USA były tylko przystawkami do jutrzejszej publikacji Departamentu Prac, które pozostają najbardziej oczekiwanym raportem tygodnia. Technicznie patrząc za wcześnie jeszcze mówić o odejściu WIG20 z rejonu 2400 pkt. Ponadto, reakcja na piątkowe publikacje w USA może być tak dynamiczna, iż rynek skokowo może znieść całość strat z dzisiejszego rozdania i nie tylko podtrzymać konsolidacyjny obraz tygodnia, ale też odrobić stratę tygodniową, która zbliża się do 1,7 procent. Nie ma jednak wątpliwości, iż klucz do nastrojów w Warszawie zachowają rynki bazowe, a GPW pozostanie wrażliwa na relację złotego z dolarem.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.