Biznesradar bez reklam? Sprawdź BR Plus

“Investing is simple, but not easy.” – Warren Buffett [newsletter]

Udostępnij

Fragment newslettera wysłanego do użytkowników Biznesradar w dniu 16 sierpnia 2020 roku.

Może się wydawać, że budowa własnej przewagi w inwestycjach w oparciu o analizę (czyli gdy z dostępnych dla wszystkich danych wyciągamy lepsze wnioski) jest poza zasięgiem indywidualnego inwestora. Życie podpowiada, że jest to możliwe, choć sukces wymaga spełnienia kilku warunków. Przede wszystkim trzeba wpaść na jakiś trop. To pewnie najtrudniejszy krok, bo wymaga aktywności oraz poświęcenia czasu na przeglądanie wielu informacji. Po drugie – trzeba sobie „zdrowo” zaufać. Niepewność jest immanentną cechą inwestycji, ale nadmierna pewność siebie bywa przyczyną wielu inwestycyjnych porażek. Jednak pamiętając o tym, trzeba wierzyć we własne umiejętności. Nie zaszkodzi też mieć plan B na wypadek, gdyby rzeczy potoczyły się innym torem. Kolejny element to cierpliwość, która bywa bardzo przydatna, bo nie wszystko dzieje się z godziny na godzinę, czy z sesji na sesję. Oczywiście przyda się też trochę szczęścia, ale na to nie mamy wpływu. Wyszło jak przepis na inwestycyjny sukces. Teraz przykład z życia.

Z komunikatu spółki NVT (NOVITA), opublikowanego 26 lipca 2019 roku dowiedzieliśmy się, że spółka zakończyła projekt inwestycyjny i oddała do użytkowania nową linię do produkcji włóknin metodą igłowania wodnego. W głowie inwestora pojawia się pytanie - czy da się na tym zarobić? By znaleźć odpowiedź, trzeba chwilę pogrzebać w przeszłości. 

Novita to obecny od wielu lat na GPW producent włóknin. W 2016 roku akcje spółki zostały sprzedane przez Lentex, kontrolowany przez Krzysztofa Moskę, dziś już nieco przykurzoną, ale niegdyś jedną z barwnych postaci wśród znaczących inwestorów indywidualnych. Inwestor branżowy, którym pośrednio została spółka Vaporjet płacił wówczas w wezwaniu 53 zł za akcję, czyli 1,5x wartość księgową i około 10x ówczesny zysk netto. To może być jakieś przybliżenie realnej wartości tych aktywów.

Istotnym elementem całości jest to, że w spółce równolegle funkcjonował drugi istotny akcjonariusz – Finveco Sp. z o.o.., który na owo wezwanie nie odpowiedział. Właścicielem spółki jest Janusz Piczak, który o ile dobrze pamiętam, był związany ze spółką od czasów jej prywatyzacji i przez kilka lat zasiadał w jej zarządzie. W momencie przejęcia Novity przez Vaporjet Finveco miało 22% głosów na WZA, a sam Piczak był członkiem rady nadzorczej. Był więc ktoś kto znał spółkę, wierzył że jej wartość może być wyższa i/lub liczył na benefit w postaci skupu akcji lub dywidendy. Zresztą dawał temu wyraz dokonywanymi co jakiś czas zakupami akcji.

W połowie 2017 okazało się, że spółka wypracowująca ok 10 mln zł zysku rocznie, zamiast oddawać pieniądze akcjonariuszom postawi na rozwój – zdecydowała o budowie nowej linii do produkcji włóknin igłowanych wodą. Koszt tej inwestycji to 55 mln zł, z czego 2/3 miało być finansowana kredytem, a planowany termin uruchomienia to 1 kw 2019. Inwestycja miała zwiększyć blisko czterokrotnie możliwości produkcyjne spółki w zakresie włóknin typu spunlace, najbardziej rentownego segmentu. Chwilę później dowiedzieliśmy się, że projekt zyskał 23 mln zł dofinansowania z NCiBR.

Wracamy do lipca 2019. Mamy informację o czterokrotnym zwiększeniu mocy, mamy członka rady nadzorczej systematycznie zwiększającego udział w akcjonariacie, mamy kurs akcji w granicach 40 zł (cena z wezwania to było 53 zł). W 2018 roku Novita sprzedała tych wyrobów za 55 mln zł, zatem wykorzystanie mocy powinno przynieść 220 mln zł – o 165 mln zł więcej w dającej się przewidzieć perspektywie. Pozostaje pytanie – w jakim tempie zostaną zagospodarowane nowe moce produkcyjne? Częściową odpowiedź na to pytanie przyniósł komunikat z 7 listopada mówiący o tym, że 

„wartość przychodów ze sprzedaży netto osiągniętych przez Spółkę w III kwartale 2019 roku wzrosła o 76% w stosunku do wielkości średniego poziomu przychodów osiągniętych w czterech poprzednich kwartałach obrotowych”.

Prosta matematyka podpowiada, że sprzedaż w III kwartale 2019 r. to ok 35 mln zł wobec 21,8 mln zł rok wcześniej, więc wygląda na to, że owo zagospodarowanie mocy może pójść szybciej niż wolniej, bo linia nie pracowała przez cały kwartał. Raport kwartalny opublikowany 8 listopada rozwiał wątpliwości odnośnie rentowności uzyskiwanej na nowej sprzedaży, potwierdzając jednocześnie szacunek przychodów. Owe dodatkowe 165 mln zł przychodów powinno się zamienić na 17-19 mln zł zysku. Wyceniając to wskaźnikiem C/Z z transakcji przejęcia spółki przez Vaporjet, który zresztą utrzymywał się dość stabilnie w tej okolicy w kolejnych miesiącach (średnia do końca 2019 to 9,8x), otrzymujemy 170-190 mln zł potencjalnej dodatkowej wartości, którą można pomniejszyć o pozostałe do spłaty zobowiązania (27 mln zł). To nasz stan wiedzy na początek listopada. Kurs, przy niewielkiej płynności waha się wokół 40 zł. Pozostaje podjąć decyzję – zbierać czy odpuścić. Perspektywa wyceny 100-120 zł za akcję przy ograniczonym ryzyku jest atrakcyjna. Minusem jest dość oszczędna polityka informacyjna spółki oraz niewielka płynność akcji. Rozłożenie zakupów w czasie pozwala kupić akcje za kilkadziesiąt tys. zł., co powinno zaspokoić potrzeby przeciętnego inwestora indywidualnego, choć w razie niepowodzenia nie dałoby się pewnie sprzedać w ciągu 2-3 sesji.

Przychodzi marzec i pandemia. To trudny moment, bo nie wiadomo co z produkcją, z dostawami, jak idzie sprzedaż. Kurs spada w stronę 35 zł, ale dzięki panice poprawia się płynność. Znowu pozostaje podjąć decyzję, bo pozostałe założenia są nadal w mocy. Jedynie ich realizacja może się odwlec w czasie. W kwietniu i maju mamy kolejne raporty potwierdzające realizację założonego scenariusza – spółka skokowo zwiększa r/r przychody utrzymując rentowność na zbliżonym poziomie. Kurs zaczyna się stopniowo piąć w górę. Z lipcowego raportu o przychodach wiemy, że sprzedaż w II kwartale 2020 jest wyższa o 48% od średniej z czterech poprzednich kwartałów. To by dawało ok 50 mln zł, czyli 2,5 raza więcej niż przed rokiem i szansę na 5-6 mln zł zysku. W tle widzimy cały czas zakupy czynione przez Janusza Piczaka, w zasadzie na każdym poziomie kursu (trzeba jednak pamiętać, że on jest w tej spółce od 30 lat – Twoja perspektywa może być jednak krótsza).

Obecny kurs waha się w granicach 90-100 zł, a spółka zadeklarowała powrót do wypłaty dywidendy (w tym roku ma do akcjonariuszy trafić niemal cały ubiegłoroczny zysk). Akcje kupione po 40 zł mają dziś wycenę 2 razy wyższą + otrzymasz dywidendę w wysokości 4,2 zł netto, z jakąś perspektywą do wzrostu (tegoroczny zysk może byc o połowę wyższy niż ubiegłoroczny). 

 Nie chciałbym pozostawić wrażenia, że namawiam na kupno tych akcji, bo tak nie jest. Zwłaszcza, że posiadam ich trochę na rachunku IKE. Chciałem jedynie pokazać pewien ciąg zdarzeń i towarzyszącą mu logikę. Całość to dobra ilustracja tytułowej sentencji Warrena Buffetta o tym, że inwestowanie jest proste, ale nie jest łatwe. Nie jest łatwe, bo nie ma tu żadnej gwarancji, trzeba podejmować własne decyzje działając w warunkach niepewności. Ale z drugiej strony nie ma tu wyrafinowanej analizy - potrzeba trochę wiedzy, którą możesz łatwo odszukać poświęcając na to trochę czasu. Te puzzle są dostępne dla wszystkich, trzeba je jedynie odnaleźć i próbować złożyć z tego jakiś obrazek. Ale nie może zabraknąć przywołanej na początku wiary w siebie – w umiejętności, tok myślenia, w przyjęte założenia. Jak mawia jeden z analityków „rynek zapłaci albo nie” – nie mamy na to wpływu. Jeśli dobrze wykonaliśmy swoją pracę – częściej zapłaci niż nie.

Biznesradar bez reklam? Sprawdź BR Plus