Biznesradar bez reklam? Sprawdź BR Plus

Inwestowanie nie powinno być łatwe

Łukasz Mickiewicz (NN Investment Partners)
Łukasz Mickiewicz (NN Investment Partners)
Udostępnij

Charles Munger, czyli trochę mniej sławny partner amerykańskiego guru inwestycyjnego Warrena Buffeta, w taki oto amerykańsko-prosty sposób mówi o inwestowaniu: „Inwestowanie nie powinno być łatwe. Każdy, kto uważa, że inwestowanie jest łatwe, jest głupi”.

Największa trudność inwestowania polega na tym, że w trakcie jesteśmy wystawieni na działanie emocji. Są one szczególnie silne w warunkach „wysokiej fali”, czyli w okresach wzmożonych wahań cen na rynkach. Dobrym przykładem takiego okresu jest ten rok, w którym doświadczyliśmy dużej niepewności i strachu w połowie lutego, a od tego czasu emocje opadły i pojawił się optymizm. Za emocjami inwestorów podążają wyniki funduszy. Przykładowo, fundusz NN Obligacji Rynków Wschodzących (WL) (PLN) od początku stycznia zyskał już 13,31%, a fundusz NN Globalny Długu Korporacyjnego (L) zarobił 6,55%. Wyniki imponujące, ale żeby je uzyskać, trzeba było po drodze przeczekać stratę na poziomie 4-5 %, jakie notowały te fundusze w połowie stycznia. Jeszcze silniejsze wahania obserwowaliśmy na rynkach akcji.

Skąd taka poprawa wyników funduszy w zaledwie 3 miesiące? Czy w lutym, marcu i kwietniu wydarzyło się coś bardzo optymistycznego, co uzasadniałoby takie wzrosty? Nie. Po 10 miesiącach nerwowości i ciągłych negatywnych informacji (od spadków cen obligacji niemieckich w kwietniu 2015 rozpoczynając, a na obawach o kondycję europejskiego sektora finansowego w lutym tego roku kończąc) wystarczył brak kolejnych złych informacji. Przy okazji na rynek trafiło też kilka lepszych od oczekiwań danych makroekonomicznych, w marcu Fed zasygnalizował, że prawdopodobnie zobaczymy w tym roku tylko dwie podwyżki stóp, zamiast czterech oraz nastąpiło odbicie ceny ropy od dna. Jednak gros wzrostów zawdzięczamy unormowaniu się nastrojów inwestorów. W połowie lutego inwestorzy byli przerażeni, po części dlatego, że w mediach pojawiały się katastroficzne wizje perspektyw gospodarczych i rynkowych na ten rok. Jak się okazuje, światowa gospodarka nie podąża w stronę przepaści, a najważniejsze banki centralne nadal są skore do wspierania jej rozwoju, przez co pośrednio wspierają rynki finansowe. Skoro widmo powtórki kryzysu z 2008 roku ulotniło się, emocje opadły, ceny wróciły do dużo wyższych poziomów, co pozytywnie przełożyło się na wyniki funduszy.

Gdyby nie emocje inwestorów, wahania cen na rynkach nie byłyby tak silne, a inwestowanie… może byłoby proste.